Trzydzieści zjazdów w roku i ani razu nie miałam poczucia, że tracę czas

Po doświadczeniach z różnymi podyplomówkami pierwsze, co przychodzi mi do głowy po roku w CST: nareszcie KONKRET. Trzydzieści zjazdów w roku i ani razu nie miałam poczucia, że tracę czas. Żadnych „zapchajdziur”, żeby wyrobić jakiś narzucony przez urzędników program, żadnego siedzenia na zajęciach, które mijają się z celem i tylko zapełniają czyjś etat. Zajęcia prowadzą praktycy, którzy wiedzą o czym mówią i potrafią swoje doświadczenia świetnie przekazać. W CST po prostu nie ma czasu się nudzić, mózg cały czas jest utrzymywany w trybie pracy:) Do osób, które uczą języka, są tłumaczami lub zastanawiają się nad wyborem tego zawodu – nauka w CST to naprawdę najlepsza inwestycja.
Facebook